
Wicestarosta Teresa Jankowska i członek zarządu Jerzy Mieszczak reprezentowali władze Powiatu Oświęcimskiego na dzisiejszych uroczystościach 86. rocznicy boju pod Rajskiem (Gm. Oświęcim), jednego z najkrwawszych starć pierwszego etapu wojny z niemieckim najeźdźcą na południu Polski.
Uroczystość w Rajsku, przy Pomniku upamiętniającym poległych w tej bitwie polskich żołnierzy, rozpoczęła się odśpiewaniem hymnu państwowego w asyście pocztów sztandarowych.
- Dzisiaj, w 86. rocznicę Boju pod Rajskiem spotykamy się, aby uczcić pamięć tych, którzy oddali życie w największym starciu polskich i niemieckich wojsk na ziemi oświęcimskiej podczas wojny obronnej w 1939 r. Cześć ich pamięci! - powiedziała, witając uczestników uroczystości Weronika Sporysz, dyrektorka Ośrodka Kultury, Sportu i Rekreacji Gminy Oświęcim z siedzibą w Brzezince.
Szczególnie ciepło powitano przedstawicieli rodzin uczestników Boju pod Rajskiem: rodzinę porucznika Zygmunta Reimschuessla z Kęt i Żywca oraz rodzinę strzelca Józefa Gasidło z Kęt.
Liczne delegacje – samorządowców, kombatantów, przedstawicieli jednostek samorządowych, placówek oświatowych, instytucji, służb mundurowych, organizacji pozarządowych, złożyli wiązanki pod Pomnikiem w Rajsku. Wartę honorową pełnili uczniowie klasy wojskowej z Powiatowego Zespołu Nr 2 Szkół Ogólnokształcących Mistrzostwa Sportowego i Technicznych w Oświęcimiu. Podczas uroczystości zaprezentowano tablice z wizualizacjami pomnika, który w niedalekiej przyszłości zostanie zrewitalizowany.
***
4 września 1939 roku w Rajsku doszło do walki pomiędzy polskimi żołnierzami ze zgrupowania majora Piotra Ryby i jednostkami 5 Niemieckiej Dywizji Pancernej Wehrmachtu. Wydarzenie to zakwalifikowane zostało jako tzw. bój spotkaniowy.
Około godziny 4 nad ranem, przedzierający się w kierunku Oświęcimia żołnierze z 1 batalionu 16 pułku piechoty i 2 plutonu z 3 kompanii Obrony Narodowej „Kęty” natknęli się na kwaterujący w pałacu Karola Gajdzicy sztab niemieckiej dywizji pancernej. Doszło do walki, która zaalarmowała idące w drugim rzucie siły 4 batalionu 16 pułku piechoty majora Stefana Rachwała i podporządkowane jej wsparcie artyleryjskie z plutonów przeciwpancernych i dział dywizjonu 6 pułku artylerii lekkiej. Około 2 tysięcy polskich żołnierzy próbowało dotrzeć do dowództwa dywizji. Na ich drodze pojawiły się siły niemieckie oraz rzeka Soła, która wezbrana decyzją o otwarciu zapory w Porąbce była nie do sforsowania.
Sztab generała Vietinghoffa ściągał pośpiesznie posiłki z rejonu Babic oraz Brzeszcz. Przyparci do Soły polscy żołnierze okopali się w zaroślach i podjęli walkę.
Kapral Alfons Ojdowski z 16 pułku piechoty wspominał:
"Stanowiska nasze były mocno ostrzeliwane przez różną broń maszynową i inną większego kalibru stosowaną przez nieprzyjaciela. Nie byliśmy im dłużni, gdyż walczyliśmy zaciekle, strzelając z różnej broni jak: karabiny przeciwpancerne, moździerze, ckm-y, działka przeciwpancerne i granatniki. Nie daliśmy Niemcom swobody w atakowaniu naszych pozycji".
Polakom udało się zniszczyć i uszkodzić kilka wrogich czołgów, które nacierały coraz ostrożniej, oczekując na osłonę własnej piechoty i artylerii. Szybko topniejące stany amunicji oraz wzmagające się ataki niemieckie spowodowały, że major Ryba podjął decyzje o pozostawieniu nad Sołą jednej kompanii ciężkich karabinów maszynowych porucznika Stanisława Staszałka i cały ciężki sprzęt z zadaniem spowolnienia Niemców. Pozostali mieli oderwać się od nieprzyjaciela i sforsować rzekę w górnym jej biegu. Blisko 200 żołnierzom udało się przekroczyć Sołę w Łękach po elementach wysadzonego wcześniej mostu i małymi grupami dotrzeć do sztabu dywizji.
Bitwa zaczęła wygasać około godziny 10 przed południem. Straty polskie wyniosły 70 poległych w polu i kilkunastu żołnierzy, którzy utonęli w Sole. Śmierć dosięgła również 7 mieszkańców wsi. Rannymi zajęli się cywile i siostry ze Szpitala Polowego PCK w Brzeszczach. W niewoli znalazło się około 1000 żołnierzy, a w ręce wroga trafił cały sprzęt ciężki, tabory oraz konie.
Straty niemieckie są trudne do oszacowania. Jeżeli nie były one wysokie, to z całą pewnością uznać je należy za dotkliwe. Zginęło bowiem kilku wysokich rangą oficerów sztabu dywizji, kilkudziesięciu żołnierzy z jego obsługi oraz łącznościowców.
Bitwa pod Rajskiem zahamowała postępy niemieckiej dywizji pancernej, której sztab musiał ulec reorganizacji, co pozwoliło oddziałom 6 Dywizji Piechoty i Grupie Operacyjnej „Śląsk” na przegrupowanie swoich sił i przygotowanie obrony na kolejnym odcinku przed Krakowem.
Fot. Rafał Lorek
Więcej zdjęć z wydarzenia: www.facebook.com/powiatoswiecimskiofficial